czwartek, 22 listopada 2012

Co w jadłospisie

W menu pewne zmiany spowodowane coraz chłodniejszymi, krótszymi dniami

- Kebab ze świeżej karkówki z frytkami i sałatką - 8.00
- Gorąca czekolada ze śmietanką lub mlekiem - 2,00
- Herbata z sokiem imbirowym -2,00

Już niedługo...

- Gorące kiełbaski z frytkami i sałatką
7,00 i 10,00
- Piwo grzane z imbirem, wanilią, goździkami i cynamonem - 0,50 do ceny piwa.

W dalszym ciągu utrzymujemy niskie ceny piwa: 
- kuflowe małe (Kasztelan niepasteryzowany) - 2,80
- kuflowe duże (j.w.)                                   - 4,00
- Harnaś - 3,50
- Książ - 3,50
- Kasztelan - 3,70
- Tatra - 3,70
- Warka (puszka) - 3,80
- Tyskie - 4,20
- Lech - 4,20

W listopadzie nie ma dopłat do soków do piwa

wtorek, 13 listopada 2012

Kolejne dni

Buena powoli zyskuje zwolenników i na odwrót, coraz więcej miłych i sympatycznych gości przekracza próg lokalu. Dotyczy to również tych odbiorców naszych usług, którzy korzystają z dowozu pizzy do domów. 
Okazuje się, że są takie miejsca w Kutnie, na które z trudem reaguje wirtualna mapa czy GPS; są jednak i takie miejsca, do których trafiamy w ciemno - to nasi stali klienci.
Generalnie cieszą nas najbardziej opinie, wygłaszane bezpośrednio "po spożyciu". Gdyby tak je zliczyć, to rzeczywiście mamy powody do zadowolenia, choć na pewno nie do samouwielbienia, bo wiele jest rzeczy do poprawy.
Prawdą jest także to, że spotykamy się od czasu do czasu z drobnymi, na szczęście, aktami nieporozumienia; a to jedna z naszych ulotek tak bardzo wżarła się w szybę auta, że nie można jej odkleić i z tego tytułu przeżyliśmy pranie mózgów, a to znów ktoś centymetrem wymierzył naszą pizzę i okazało się, że nie pasuje do żadnej z blach, na jakich pieczemy, więc nijak nie możemy zrozumieć, skąd się wzięła różnica w centymetrach.
Ale o tej przykrej cząstce naszego biznesu wolimy nie pamiętać, bo może niektórym zależy na tym, abyśmy pamiętali.
W każdym bądź razie życie idzie naprzód i nie ma sensu zatrzymywać nad sprawami, które nie warte są naszej uwagi.

piątek, 9 listopada 2012

Rosół staropolski

Staropolskim językiem opisany, rosół lub bulion, jak kto uważa ma tę właściwość, że stanowi podstawę zup wszelakich, tudzież sosów.
Gospodynie domowe na wiele sposobów rosół przyrządzają, z domowym makaronem najczęściej podając, bo domowy smakuje najwyborniej. I jeszcze jedna ważna rzecz. Rosół podawany być musi, gdy gorący i jako taki wymaga ostrożności, aby tłustym wywarem podniebienia sobie nie przegrzać.
Oto, co na temat rosołu mówi staropolszczyzna:
"Zupa, czyli rosół zwyczajny albo bulijon zwyczajny. 
Zupa ta jest prawie pierwiastkiem wszystkich zup mięsnych i wielu sosów, jak wołowina jest żywiołem rosołu, który z niego powstaje; a lubo ani wielkiej sztuki, ani też wielkiej potrzeba pracy, aby dobry rosół zgotować. 
Weź 6 funtów wołowiny i sporą sztukę kości, nalej siedem kwart wody i gotuj zwolna w garnku polewanym, zbierając łyżką pilnie szumowiny, dosyp soli ile potrzeba, przez co wszelkie nieczystości na wierzch wypłyną; następnie wrzuć seler, marchew, galarepę, kapusty włoskiej, porów i pietruszki, cebuli zaś nie radzę, gdyż gotowana daje smak przykry. Na ostatku dodaj trochę korzeni, to jest: goździków, muszkatułowej gałki, pieprzu i imbieru. 
Największym błędem w kucharstwie jest, dodawać wody do rosołu, na zupę przeznaczonego, gdyż przez to staje się ona słabą i zupełnie niesmaczną. Chceszli, ażeby zupa była mocna, włóż do rosołu starą kurę i gotuj od samego początku, aż do scedzenia; rozumi się, iż uważać należy, aby się zupa nie przydymiła. Każda zupa zyskuje na mocy i przyjemności przez stosowne dodanie różnych gatunków mięsa, jako to: kawałka wątroby cielęcej lub wołowej, kości z mięsa, dokładek które rzeźnicy do mięsa doważają, te dobrze rozbite i potłuczone powiększają znacznie moc zupy. Wynika z tego ten zysk; iż gdy się z garnka przez sitko scedzi rosół i wyjmie mięso, do pozostałych dokładek można przylać wody i na nowo gotować, a będzie zawsze w kuchni w zapasie bulijon."
Niewątpliwie obecność muszkatołowej gałki, goździków i imbiru nie jest bardzo popularna w przeciwieństwie do obecności w dzisiejszych rosołach cebuli, koniecznie przypalonej, co klarowności bulionu sprzyja. 
Należy pamiętać o tym, co staropolski kucharz rzecze, że rosół winniśmy gotować "zwolna", "szumowiny pilnie zbierając".
[wykorzystano: http://www.chefpaul.net/index/2/index.html ].

poniedziałek, 5 listopada 2012

Cesaria Evora - Lua Nha Testemunha

Dzisiejszym gościem Bueny jest Cesaria Evora


Na przykład Templariusze

Dzisiejszy fragment pochodzi z tekstu "Historia i życie codzienne zakonu Templariuszy". Zdaje się, że o zakonie templariuszy przeciętny zjadacz pizzy dowiedział się co nieco z książki Nienackiego "Samochodzik i Templariusze" albo też z filmu Huberta Drapelli o podobnym tytule.
Buena jednak nie o religii, skarbach ukrytych i walkach z Saracenami. Buenę interesuje ta część zakonnego życia, która wiąże się z zaspokajaniem głodu i pragnienia, w tym przypadku - rycerzy zakonnych.
Kolejny powód to fakt, iż Buena zafascynowana jest samowystarczalnością żywieniową obecną w zakonach. To prawda, że onegdaj zakony w zdecydowanie większym stopniu z dobrodziejstwa posiadania ziemi uprawnej i korzystały z danin, nie mniej jednak znane są rozliczne przykłady na to, iż w tych odosobnionych miejscach, jakimi były klasztory rozwijała sie sztuka kulinarna, znana i cenioina po dzień dzisiejszy.  
 (...) "Jadano obficie - klasztory były samowystarczalne pod względem wyżywienia. Zbiórkę w refektarzu poprzedzało bicie dzwonu oraz modlitwa. Zdrowi jedli mięso trzy, chorzy sześć razy w tygodniu (z wyjątkiem postnego piątku). Ze względu na możliwość chorób podawano różnego rodzaju mięsa, przeważnie peklowaną wołowinę lub cielęcinę oraz warzywa z własnego ogrodu. Nie brakowało również serów z własnej serowarni. Bracia spożywali razowiec, podczas kiedy służba chleb żytni. Pito piwo zwykłe lub jęczmienne, oraz wino. Każdy miał osobna miskę z rogu lub pnia dębu, zrezygnowano bowiem z niewygodnego nakazu ubóstwa, nakazującego dwóm braciom jeść jednocześnie z jednej miski. Przy stole używa się pucharu (osobny na dni powszednie, osobny na dni świąteczne), oraz łyżki i noża. Stół, przy którym spożywano chleb miał być czysty i nakryty pewnego rodzaju serwetą." (...)
Historia i życie codzienne zakonu Templariuszy

niedziela, 4 listopada 2012

Czekoladowo

Buena poleca Amelię, czekoladę niedrogą i zaskakująco smaczną jak na oferowaną cenę. Szczególnie Buena upodobała sobie mleczną czekoladę o smaku pomarańczowym. 
A tak przy okazji sugerowałbym producentom czekolady, aby choćby dla gastronomii, wzorem Belgii, Francji i Anglii oferować czekoladę w pastylkach. Taki zapakowany w ucieszny "papiórek" krążek świetnie smakuje jako deserek pod szklaneczkę herbaty, tudzież kawy, bo powszechnie wiadomo, że czekolada wzmaga apetyt i poprawia nastrój. 
Najbardziej pożądane w tym względzie są czekoladowe pastylki miętowe (te jeszcze są dostępne), ale i inne smaki by się przydały i dlatego sugerowałbym smaczek a'la Amelia pomarańczowa.
A Amelia wygląda tak: (niestety tej o ulubionym smaku nie znaleziono)









sobota, 3 listopada 2012

Crème brûlée

No cóż. Buena zmęczona dzisiaj, bo też i gości w lokalu nie brakowało. Ciut za późno na nowy przepis, przeto, wzorem Janosika, warto podkraść przepis nie na byle co, a mianowicie: "crème brûlée".
We Francyi będąc z tym deserem żołądek bezboleśnie a kojąco zapoznałem. Sporządza się toto z tłustej śmietanki, cukru, żółtek, wanilii, tudzież owoców dla kontrastu smaku dobranych. 
Więcej na stronie:

Smacznego!!!
A teraz, choćby dla oczu uciechy, ukradzione z wylinkowanego bloga:

 



czwartek, 1 listopada 2012

Piwny grzaniec


Na słotne i chłodne, mgliste i dżdżyste, mroźne i wietrzne popołudnia i wieczory najlepszy piwny grzaniec, który w Buenie serwować będziemy. Do rzeczonego grzańca przygotować należy:
- pół litra piwa jasnego z beczki, butelki lub puszki, wedle uznania zziębniętego,
- przyprawy w postaci: cynamonu, imbiru, kardemonu, wanilii, dwóch goździków i na czubek łyżeczki muszkatołowej, drobno zmielonej gałki - całość mieścić się powinno w stołowej łyżce,
- miodu łyżeczek dwie, które można trzcinowym najlepiej cukrem zastąpić,
- łyżkę malinowego soku,
- łyżeczkę startej skórki pomarańczy.
Przyrządzenie:
1) Rzeczone piwo przelać do garnka, pozwalając na uwolnienie piany; płyn smakowity podgrzewać na ogniu średnim.
2) W trakcie podgrzewania dodawać pozostałe składniki, nie nerwowo mieszając.
3) Nie dopuściwszy do wrzenia, tak sporządzony grzaniec przez drobne sito przelać, aby skuszonemu przenikliwym smakiem osad na gardle nie stanął, uboczne niosąc z sobą skutki.
Tyleż o grzańcu piwnym, który nie dość, że temperaturę ciała poprawi, to jeszcze boleści gardła zredukuje i kolory na policzkach bez udziału solarnej lampy wymaluje.
Przyprawy można zredukować o jedną, tudzież sok malinowy albo miód wybrać wedle gustu. Można też 25 mililitrów czegoś mocniejszego, dla poprawy nastroju dolać.
Tak czy inaczej pożytek dla ciała i duszy będzie, o czym zapewnia Buena.
A wyglądać może to tak: